Raz na jakiś czas decyduję się na przygotowanie dla Was poradnika
prezentowego przy tych większych świętach, a w tym roku – przy okazji
walentynek – też chciałam zaproponować Wam kilka fajnych rzeczy, które możecie
sprezentować swoim połówkom.
Chyba pierwszy raz w
mojej książkowo-blogowej karierze trafiła mi się pozycja, która wywołała u mnie
wyrzuty sumienia. Długo się zastanawiałam czy w ogóle powinnam o niej pisać i
dzielić się z Wami moimi przemyśleniami, ale doszłam do wniosku, że nie ma po
co chować głowy w piasek.
Dziś przychodzę do Was z postem trochę zapchaj-dziurą i mega biednym merytorycznie wpisem, ale mimo wszystko coś znaczącym i symbolizującym. Jak możecie domyślić się już po tytule postu, dziś obchodzę 26 urodziny - wszystkiego książkowego dla mnie!
Nie potrafię odnaleźć się w życiu ani w towarzystwie. Nie mam cierpliwości do samej siebie ani do innych. Nie lubię ludzi, nie lubię musieć i przeważnie jestem na nie. Poza tym jestem ruda z charakteru.
Bloguję z przypadku, a książki to ostatnia rzecz, o której mogłam pisać.